ilustracja: Chania Jurkowska

Trzy wiersze

WOJCIECH KOPEĆ

I

Rzeka rzucona skoczkom, piłowanie

pasjansa. A więc gramy w tężnie, składamy

 

z tężni skoczków, ze skoczków piłeczki, z piłeczek

dół. Mężczyznom zdarza się pływanie,

 

ale czasem zdarza się wszystko: wiązanka

wody z tożsamością, ich wylane zamki

 

i traf, który akurat ssie miasto. Wiesz, Pyszczko,

coś w końcu wywierci tę dziurę w stole:

 

sam stół, głowa nad stołem, pokrętna,

tulona na skuśki przybudówka.

II

Oto stół: pływanie w wężu, 

pływanie obok węża, składanie się i rozkładanie

 

jak węgierski nożyk.

Równania wywodzą się.

 

Płeć i łom wiozą się na jednym,

przeogromnym spadającym dachu.

 

Na jednym przeogromnym

spadającym dachu wiozą się łom i płcie,

 

dwa węże, środek,

cięcie środka.

III

Stół wetknięty w zastępstwie sierści albo mieć się

jak sierść do, chociaż nikt nie pytał,

 

odpowiadać paznokciom, odpowiadać gardłu,

dzielić odwrotności pomiędzy rynnę i oczy,

 

z sierści wyskrobywać stół

jak tylko można: patrzeć, patrzeć

 

wić się zeskrobana

z patrzenia.

Wojciech Kopeć (ur. 1998) – Mieszka w Krakowie. Publikował tu i ówdzie. Wydał „przyjmę/oddam/wymienię”. W czerwcu 2023 roku ukaże się jego druga książka poetycka „jest taki konik”.