z tężni skoczków, ze skoczków piłeczki, z piłeczek
dół. Mężczyznom zdarza się pływanie,
ale czasem zdarza się wszystko: wiązanka
wody z tożsamością, ich wylane zamki
i traf, który akurat ssie miasto. Wiesz, Pyszczko,
coś w końcu wywierci tę dziurę w stole:
sam stół, głowa nad stołem, pokrętna,
tulona na skuśki przybudówka.
II
Oto stół: pływanie w wężu,
pływanie obok węża, składanie się i rozkładanie
jak węgierski nożyk.
Równania wywodzą się.
Płeć i łom wiozą się na jednym,
przeogromnym spadającym dachu.
Na jednym przeogromnym
spadającym dachu wiozą się łom i płcie,
dwa węże, środek,
cięcie środka.
III
Stół wetknięty w zastępstwie sierści albo mieć się
jak sierść do, chociaż nikt nie pytał,
odpowiadać paznokciom, odpowiadać gardłu,
dzielić odwrotności pomiędzy rynnę i oczy,
z sierści wyskrobywać stół
jak tylko można: patrzeć, patrzeć
wić się zeskrobana
z patrzenia.
Wojciech Kopeć (ur. 1998) – Mieszka w Krakowie. Publikował tu i ówdzie. Wydał „przyjmę/oddam/wymienię”. W czerwcu 2023 roku ukaże się jego druga książka poetycka „jest taki konik”.