ilustracja: Aki Mirai

Dwa opowiadania

PATRYK KULPA

Kamera, akcja 

Lato, jakaś wyspa na Adriatyku, jedna z wielu. Upał, ziemia pachnie od tego gorąca. Dookoła cyprysy wyrastają z tej suchej, prawie czerwonej ziemi, między nimi ciągnie się ścieżka, prowadzi gdzieś w górę, na wzgórze. On został na nabrzeżu, matka poszła już do przodu, torba zwisała jej z ramienia, jedno ucho włóczyło się po tej ziemi. Ja pośrodku, między nimi, w połowie drogi orientuję się, że każde z nich jest niby blisko, ale nie na tyle, żeby dać mi poczucie bezpieczeństwa. Odwracam się, on na tym nabrzeżu dalej stoi, wyciągnął kamerę. Dla niego to kolejna kamera, dla mnie pierwsza jaką widzę w życiu. Czarne oko sterczy z czarnej puszki, obserwuje, przygląda się. Nie mruga, jest martwe. Słyszę jak mówi, żebym szedł dalej, nie patrzył na niego. Robi gest ręką, każe iść dalej, do przodu, do matki, ale nie mogę, nie potrafię oderwać wzroku od czarnego oka. Chcę zrozumieć, czemu tak patrzy, na co właściwie, co jest takie ciekawe. Ja? Czy to ja jestem obserwowany? Jak przedmiot, martwa natura. Niecierpliwi się, mówi głośniej, jest widocznie poirytowany, gest ręką staje się nerwowy, raptowny. Robię dwa małe kroczki, symboliczne, bo boję się tej irytacji, boję się w co się może przerodzić.

Więc ruszam się niby w stronę matki, oddalam się od kamery, ale ciągle nie przestaję patrzeć, głowa nie chce mnie słuchać, wzrok dalej wlepiony w ciemny punkt, usta mam otwarte w jakimś niemym zachwycie. Słyszę, jak mówi, już na granicy złości „No idź! Nie patrz! Idź przed siebie!”. Chciałbym móc się zbuntować i zatrzymać, uwolnić się. Ale nie potrafię. Nogi mimowolnie idą, kark powoli się obraca, jestem zrezygnowany i teraz odwrotnie, boję się odwracać, a na plecach czuję jak to czarne ślepie wypala mi dziurę, jak świdruje mnie, patrzy na wylot i widzi każdy z tych strachów, lęków, każde zawahanie. Nie ma przed nim tajemnic. Matka też idzie, widzę ją przede mną. Przez ten cały czas nie odzywa się ani słowem, ja idę po jej śladach. Piasek chrzęści pod butami. Pot kapie mi z czoła, nie wiem czy to od temperatury czy z nerwów.

Myślę o tym, co może widzieć kamera, co to za scena. Jasna ścieżka, strzeliste, zielone cyprysy wskazują bezchmurne niebo. Dwie postaci, matka i syn pną się po ścieżce. Dziecko boi się odwrócić. Kamera wyłapuje, jak po paru krokach dziecko delikatnie, prawie niezauważenie, przekręca głowę, jakby próbowało kątem oka spojrzeć w obiektyw. Przestraszone, podbiega kilka kroków do przodu, boi się, że ktoś mógł je przyłapać. Dziecko dogania matkę, łapie ją za rękę. Choć wie, że to nie koniec, czuje się trochę bezpieczniej.

Tak to sobie wyobrażałem.

Gliniana figurka

Właściwie nie wiem, co powinienem zrobić, zadzwonić do niej i powiedzieć o wszystkim, tak po prostu? Hej, nie rozmawialiśmy już ile, będzie z siedem lat co najmniej, wiem, że układasz sobie życie na nowo z kimś innym i w zasadzie bardzo dobrze, cieszę się waszym szczęściem, ale tak naprawdę dzwonię, żeby powiedzieć, że źle sypiam, albo właściwie nie śpię wcale, a jak już się uda to mam koszmary. I w jednym z nich żebrałem pod kościołem, bo już nie miałem siły na nic innego, i wiesz, że nie znoszę kościołów, więc była w tym jakaś ironia i widziałem jak idziesz na nabożeństwo właśnie z nim, i widziałem jak trzymacie się pod rękę, uśmiechacie się do siebie, był piękny słoneczny dzień, pchacie przed sobą wózek, a w wózku cichutko śpi wasze dziecko. Nie potrafię wytłumaczyć czemu, ale jakoś nie mogłem uwierzyć w to wasze szczęście albo go tak zazdrościłem, więc podbiegłem do was, do waszego wózeczka. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że ubrany jestem w łachmany, że mam długie brudne włosy i zarost, ciemne zęby i szalony, rozbiegany wzrok. Zerwałem w jakimś niby triumfalnym geście kocyk, pod którym miało spać wasze dziecko i zobaczyłem, że to tylko gliniana figurka, nie człowiek. Wezbrała się we mnie nagle złość i chwyciłem to dziecko i cisnąłem nim o chodnik. Rozbiło się na kawałki. Obudziłem się z krzykiem.

I co można na taką historię odpowiedzieć?

Odkąd żyje sam ludzie jakby mówią obcym językiem, nie mogę się z nikim porozumieć. Przestałem też mieć jakoś na to szczególną ochotę, na poznawanie ludzi, bo to męczące, bardziej niż się wydaje. Trzeba te relacje utrzymywać, dbać o nie. Pewnego razu, gdy siedziałem sam w mieszkaniu, zdałem sobie sprawę, że nie mam prawie żadnych obrazków na ścianach. Nie żebym żył szczególnie ascetycznie, coraz bardziej zarośnięty między białymi ścianami. Jak się o tym mówi głośno naprawdę brzmi jak cela dla jakiegoś mnicha.

Ciągle w głowie siedzi mi ten dźwięk z koszmaru, tej rozbijanej o bruk figurki. Jedyne gliniane coś, co mam w domu to kufel, który kupiłem dawno temu na jakiejś rekonstrukcji historycznej, gdzie ludzie siedzieli przebrani za Słowian. Mężczyźni machali tępymi mieczami, kobiety siedziały w namiotach, śpiewały coś i dziergały. Na jednym ze stoisk sprzedawali pamiątki własnoręcznie stworzone przez grupę rekonstrukcyjną. Wziąłem ten kufel, wyszedłem przed blok. Skręciłem w stronę śmietników i, jak upewniłem się, że nikogo nie ma w pobliżu, rzuciłem z impetem glinianym naczyniem o chodnik.

Na ten dźwięk pękania i rozpadania się na kawałki przeszedł mnie dreszcz. Choć to nie było w pełni to samo, tak jakby ten dźwięk tu pod blokiem miał gdzie uciec i rozbiegł się po kątach, a w koszmarze jednak wibrował prosto do mojej głowy. Posprzątałem po sobie, bo nie lubię śmiecić, i wróciłem do mieszkania. Ciągle wahałem się czy zadzwonić i powróciło to samo pytanie.

Co można odpowiedzieć na taką historię?

Zacząłem się zastanawiać jak sam bym zareagował, gdybym usłyszał coś podobnego. Chyba bym się przestraszył. Czy to brzmi jak groźba? Po co w ogóle się czymś takim dzielić.

Nic nas już nie łączy, tylko przeszłość. Uderzyło mnie to. Powoli zrozumiałem, że nie wszystko jest dobrze, czy to zazdrość czy smutek, ale coś ze mną jest nie tak. Odsunąłem telefon dalej od siebie, tak żeby nie kusił.

Trzask bez ustanku odbijał się echem w mojej głowie.

Patryk Kulpamieszka w Warszawie. Publikował w Stonerze Polskim, Tlenie Literackim i Stronie Czynnej. Laureat Połowu. Prozatorskich debiutów 2021.

Aki Mirai graficzka, performerka, publikowała w takich pismach jak „Nigdzie”, „Stoję w miejscu”, „Serwetka”. Zajmuje się wielopoziomową analizą anime Serial Experiments Lain, moderatorka internetu.